[wszelkie koszty i ceny podaję w celach wyłącznie informacyjno-orientacyjnych]
samolot
wylot z Łodzi o 20:00, jak zwykle rozebrali mnie z butów (ćwieki), przetrzepali podręczny (czy ja mam coś w twarzy?) dla mnie norma, tata samouka nieco oburzony ale nie dyskutował :)
jak to po polskiej stronie, kolejka do bramki (?) ustawila się na godzinę przed odlotem. pragnę podkreślić że nie wiadomo było która bramka jest właściwą, wystarczyło jednak że jedna owca stanęła do GATE B i reszta ruszyła za nią. po godzinie, komunikat powiadomił wszystkich czekających że należy ustawić się do GATE C. siedzący do tej pory na krzesełkach spokojnie ustawili się więc do właściwego wejścia, mając na plecach przepychających się spod bramki B. ja przepraszam ale to śmieszne było no :D
lecieliśmy po ćmoku, widoków nie było, gwiazdów nie było, ciemno bez sensu zdjęcia robić więc nie mamy.
to, że miałam fakultet z geografii nie oznacza, że nie zastanawiałam się czemu w jedną stronę lecimy godzinę a w drugą trzy ? na szczęście klucz w postaci "strefy czasowe" w końcu dotarł do mózgoczaszki samouka i tajemnica nie była już dłużej tajemnicą :)
rezerwacja, czas, ceny lotu - kliknąć tu
po lądowaniu należy wysiąść. wysiadamy więc-tata i ja, samouk- i tuptamy do kolejki, która na główny terminal lotniska Stansted nas dowiezie. razem z nami do wagonika załapała się między innymi polska rodzina, o której niektórym już wspominałam- rodzina to MAMA, TATA, BUNIA, SYNEK (16?)
Bunia o rozszerzonych źrenicach, poddenerwowana, pierwszy raz leciała aeroplanem. Reszta rodziny nic nie mówiła o swoich w przeszłości podbojach powietrznych. Wsiedli niepewnie do wagonika ale chyba nie do końca wierzyli pozostałym podróżującym że to właściwa droga, bo co stacja dla DOSIADAJĄCYCH się osób, to BUNIA to SYNEK kombinowali czy by nie wysiąść. napisy w kolejce jak woły, żeby nie wysiadać. komunikat przez radiowęzeł w kółko, żeby nie wyłazić, rodzina jednak puszczała to mimo uszu. na szczęście MAMA i TATA- choć równie niepewni- trzymali fason i pokrzykując nieco trzymali stado w komplecie.
żadne z nich nic nie rozumiało po angielsku. dla mnie to niesamowite. prawdziwi pionierzy. zapuszczają się w zupełnie obcy teren, nieznane środki lokomocji, nieznane reguły, nieznane Nieznane. nasze drogi rozeszły się przy odprawie paszportowej, nie wiem jak sobie dalej poradzili. jak się dostali do miasta, czy ktoś na nich czekał ?
na nas czekał plecak :) poderwawszy go rześko (jeezuuuu..) poszukiwaliśmy miejscowego okienka PKP. uwielbiam zagraniczne lotniska i dworce. wszystko jak krowie na rowie; ikonki, napisy, kolory. wszystko widać, wiadomo czego i gdzie szukać... heh...
bilety, metro
drogą kupna nabyliśmy 2 otwarte bilety (czyli powrotny ważny miesiąc) na Stansted Express (czyli kolej łącząca lotnisko Stansted z LiverpoolStation w Londynie) razem z kartami na metro oyster.
Stansted Express jedzie ok 40 minut z jedną czy dwiema stacjami po drodze.
Można wybrać jazdę Coachem- czyli autobusem dowożącym nas z lotniska Stansted na Victoria Station w Londynie. tylko jedzie się prawie 2 godziny z powodu wielu przystanków.
1 bilet w dwie strony dla dorosłej osoby Coach National Express - 17£
1 bilet w dwie strony Stansted Express - 28,70£ (131,16PLN)
1 oyster card - 17,00£ (w tym 3£ kaucji zwrotnej za kartę) (77,70PLN)
nie jestem pewna czy daliśmy ciała kupując kartę oyster typu Pay As You Go (karta taka pobiera jednorazową opłatę za każde wejście-wyjście z metra) czy należało kupić kartę 7-dniową Travel Card, która jest kartą czasową jak sama nazwa niecnie wskazuje. nie wiedziałam jednak ile tak naprawdę będziemy chodzić a ile jeździć i nie umiałam ocenić naszych komunikacyjnych potrzeb. przez co wydaliśmy około 40 funtów na dobijanie karty (dodatkowo zostało nam na niej około 10 funtów + 3 funty kaucji za kartę). 7-dniowa Travel Card kosztuje 47,60funtów. Koszt przejazdów pobierany z karty typu Pay As You Go nie może być większy niż 1-dniowa Travel Card czyli 7,50£.
http://www.stanstedairport.com/ |
http://www.stanstedexpress.com/ |
http://www.nationalexpress.com/home.aspx |
https://oyster.tfl.gov.uk/oyster/entry.do |
mapki na metro są praktycznie na każdej stacji- można sobie wziąć świeżutką aktualną z oznaczonymi przystankami remontowanymi etc. jeśli jakaś stacja jest nieczynna, komunikaty odpowiednio wcześniej nas obtrąbią.
View UK samouka - DIARY - 12.10. back home in a larger map
leciutko kropiło a droga z metra do hostelu powinna nam zając góra 10 minut. stało się jednak inaczej, bo google map osadziło znacznik po drugiej stronie ulicy i... samouk nic nie mógł zrozumieć (znowu geografia...) . coś miało być po lewej, było po prawej etc. ostatecznie jednak zameldowaliśmy się w naszym Vegas Hotel chwilę przed północą. należało dokonać od razu wpłaty za rezerwowany nocleg. można płacić kartą. tak też zrobiliśmy- nie chcąc wozić całej kasy w gotówce. dopłaciliśmy 396£
szczegółowe ceny tu
hostel- pokój nr 14
to fascynujące zagadnienie, które trudnym jest dla mnie do rozwikłania :)
każdego dnia uprzątnięte, ręcznik na podłodze w łazience nowy, czysty, biały, worki w śmieciach wymienione nawet jeśli tylko dwa patyczki do uszu wrzucone, odkurzone, posłane. ale te firanki ?? nie pojmę. tak jak powiesili je w 1920, tak nadal wiszą :D nietknięte, nieprane, niemożliwe.
każdego dnia uprzątnięte, ręcznik na podłodze w łazience nowy, czysty, biały, worki w śmieciach wymienione nawet jeśli tylko dwa patyczki do uszu wrzucone, odkurzone, posłane. ale te firanki ?? nie pojmę. tak jak powiesili je w 1920, tak nadal wiszą :D nietknięte, nieprane, niemożliwe.
HOSTEL NA HOSTELU |
nasz VEGAS HOTEL |
ŁAZIENKA SAMOUKA |
to też ciekawostka... |
FIRANKA- w rzeczywistości o wiele ciemniejsza |
GAWRA SAMOUKA |
z lewej wyjście z prawej łazienka, TATA SAMOUKA zadumany |
przekimaliśmy się no i się zaczęło następnego dnia !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz